czwartek, 1 sierpnia 2019

Belg - czy dam sobie radę?

Na facebooku jest parę grup poświęconych owczarkom belgijskim, skupiają się one przede wszystkim na odmianie malinois. Ponieważ moja Rize temperamentem niczym się od nich nie różni, a do tego jest pierwszym w moim życiu psem to pomyślałam, że jako początkująca osoba mogę dość obiektywnie określić jak to jest. Jak zapewne większość osób, które mnie znają bądź czytają tego bloga wie, że przez większość mojego życia zajmowałam się kotami i nie miałam zbyt wiele wspólnego z psim gatunkiem. Mój belg to mój pierwszy pies z którym cokolwiek w życiu robię, wcześniej co najwyżej jakiegoś pogłaskałam i tyle. 


Dużo osób pyta czy taki pies jest dla nich, czy sobie poradzą, czy to może być pierwszy pies. Jestem pewna, że nikt nie może odpowiedzieć na to pytanie, bo samemu trzeba wiedzieć czego od psa się oczekuje i czy to co dostaniemy będzie sprawiało nam przyjemność, czy też nie. Mój mądry szkoleniowiec często mi powtarzał w odniesieniu do borderów, że to co dla jednych jest zaletą dla innych może być wadą. Jestem pewna, że to samo można powiedzieć o belgach. I tutaj z tego co czytam dla wielu osób wychowanie belga to koszmar, dotarcie się, pokazywanie granic, te same początki to prawdziwy horror. Wiele osób mówi o nerwach, wylanych łzach i naprawdę sporym poświęceniu. I faktycznie, dla niektórych to może być bardzo denerwujący okres, bo wychowanie nie jest łatwym procesem. Pies dojrzewa emocjonalnie w okolicy 3/4 roku życia, chociaż wiadomo, że to ten pierwszy rok jest najbardziej kluczowy. Podobno prawdziwy użytek jest prowadzony na OE i kolczatce, bo inaczej się nie da... 


Ja byłam w naprawdę dobrym położeniu, bo po pierwsze przygotowywałam się do posiadania psa od 9 lat, po drugie moja najlepsza przyjaciółka jest świetnym szkoleniowcem i odkąd się znamy ciągle mi opowiadała o tym jak i co powinno się robić w przypadku tego czy tamtego. Uczuliła mnie na co powinnam zwrócić uwagę i jak Rize prowadzić tak, żeby była skoncentrowana na mnie. Pewne rzeczy później też były zaskoczeniem, bo to był też pierwszy belg z którym Monika miała do czynienia. Nie przedłużając jednak przejdźmy do tego co prawdopodobnie może spotkać osobę, która kupiła w swoim życiu pierwszego belga. Po pierwsze gryzienie, to jest coś z czym zetkniecie się od razu. I nie chodzi o takie szczeniaczkowe podgryzanie rąk, one potrafią naprawdę mocno gryźć. Po rękach, nogach, chętnie szarpią ubrania i robią to ciągle. Jak zakładałam Rize obroże, jak ją czesałam, jak ją podnosiłam, głaskałam, cokolwiek nie robiłam to od razu zęby. Wiele razy wspominałam o tym jakie miałam siniaki, nawet zdjęcia wrzucałam. Polecam szybko to przekierować i ukrócić, bo potem może być tylko gorzej. O ile normalny szczeniak z tego wyrośnie to u belga może się to pogłębić. Kolejną sprawą z której ja tak od razu nie zdawałam sobie sprawy, ale spokojnie, wychodzi jak troszeczkę szczeniak podrośnie to ekscytacja, belg jak się podnieca to całym sobą i tak, że otoczenie bądź właściciel może ucierpieć. W moim przypadku cierpiałam ja, bo szybko z Rize stworzyłam silną więź, więc ona nie miała potrzeby wyładowywania się na innych. Kiedy w grę wchodziły wysokie emocje natychmiast uruchamiały się zęby i odłączyło się zasilanie w mózgu. I tak od początku jeżeli nie chcecie mieć torpedy, która traci rozum to polecam wyciszanie, i wymaganie myślenia mimo skrajnych emocji, bo znowu będzie tylko gorzej... Ta nadmierna podnieta minie sama, ale no właśnie, dopiero jak pies gdzieś skończy czwarty rok życia, o ile komuś to nie przeszkadza... I tak miałam belga, który tracił rozum, bo witał się z innym człowiekiem, bo pieski się chciały bawić, bo przeszła po schodach, bo puściłam ze smyczy. Wszystko było takie WOW, że o matko. I dalej tak jest tylko w mniejszym natężeniu. Plusem tego, że im bardziej Rize jest pobudzona, ale nauczona już myślenia w takich emocjach to jest wtedy mocniej skoncentrowana na mnie i jeszcze bardziej chętna do robienia czegoś. Więc może to być zaletą o ile nie pozwolicie psu wyłączyć myślenia i tylko działać, bo stanie się to koszmarem trudnym do ogarnięcia. Gonienie poruszających się obiektów, tutaj plusem jest to, że bordery też mają ten problem, więc Monika od razu pokazała mi jak z tym pracować. Nie uciekajcie od miejsc w których są rowerzyści czy biegacze, a nawet auta. Jeżeli nie nauczycie za szczyla ignorowania to potem dopiero będzie tragedia... Widziałam już filmiki gdzie pies chciał zjeść auta albo rzucił się na biegnące dziecko, potem nie będzie zbyt wielu miejsc gdzie będziecie mogli puścić luzem psa, bo jest kolejny problem. Instynkt łowiecki, skoro w mieście nie puścicie czy na popularnych ścieżkach to w okolicach lasu też nie, bo będą sarenki, zajączki czy lisy, które można pogonić. Moja Rize od 4 miesiąca wykazywała zainteresowanie zwierzyną, dalej jest, ale pracuję nad tym, aby za nią nie biegła. Jak na razie wygląda to całkiem fajnie i mam nadzieję, że będzie się rozwijało tylko w lepszym kierunku. Kolejną sprawą jest stróżowanie, niektórzy się cieszą, że ich belg potrafi chwycić zębami gościa, który za blisko podszedł, ale wierzcie mi, wcale nie jest to fajne... ja sobie szczekanie praktycznie wyeliminowałam, ale np. jak teraz moja Rize jest puszczona luzem w domu to jest całkiem skoncentrowana na mnie, łazi za mną krok w krok i obawiam się, że jako dorosła suka mogłaby zaatakować kogoś kto przekroczyłby granice. Jak się pewnie domyślacie i to zachowanie jej ukrócę. Wiem, że to wygląda słodko jak mały papiś szczeka na ludzi, którzy przychodzą albo jak dumni jesteście, że zaczyna Was bronić, ale nie chcecie chyba zafundować psu dożywotnio kagańca albo nie móc z nim wyjść do ludzi. Nieumiejętność odpoczywania, niektóre belgi mają w pakiecie offa, ale z tego co widzę sporo nie ma. Sama miałam na początku duży problem, bo wydawało mi się, że mój pies miał wystarczająco dużo zajęcia, a jednak nie padł tylko ciągle czekał na więcej. Dopiero z czasem nauczyłam się jak jej faktycznie dawkować, ile naprawdę ona dziennie potrzebuje i ją też nauczyłam realnego odpoczynku w klatce. Jak sobie zrobicie maszynki, które nie potrafią spać to wyobraźcie sobie co będzie jak zachorujecie bądź coś innego się wydarzy co uniemożliwi treningi tfu, tfu! Są też często niedelikatne, hodowane po to, aby pokonywać wszelkie bariery fizyczne potrafią nie tylko gryźć, ale i wpaść na człowieka. W internecie znajdziecie mnóstwo filmów jak malina otwiera drzwi tak, że tynk z sufitu odpada, jak podcina przewodnika na zawodach tak, że ten upada na twarz, a nawet jak się pomylił i ugryzł właścicielkę w pierś, a nie zabawkę. Sama żyję w przekonaniu, że jak moja Rize nie wybije mi zębów to na pewno kiedyś mi coś złamie. Mnie akurat trafił się wyjątkowo myślący szczeniak, więc ona ma hamulce i potrafi szaleć tak, żeby nie rozbić się o ścianę, ale są i takie, które się rozbiją. Nie nauczycie psa delikatności, ale warto go hamować i nie pozwalać na wbieganie w człowieka. Dodatkowo należy pamiętać, że to jest bardzo inteligentna rasa i wykorzystuje każde niedociągnięcia przewodnika. Raz pozwolisz ciągnąć na smyczy, zapamięta i będzie długo próbować jeszcze to robić, pozwolicie zjeść kiełbaskę koło śmietnika, spoko, potem też będzie próbować, jak wziął plastikową butelkę, a Ty nic, nie przejmuj się, weźmie jeszcze ze sto razy, żeby sprawdzić czy na pewno nie pozwalasz na to. 


Jednak dużo zależy od tego jakiego hodowcę wybierzecie, a także rodziców malucha. Sporo belgów, szczególnie właśnie użytkowych ma problemy z agresją, bo niektórzy zaczęli je hodować po to, aby były jeszcze bardziej cięte i niebezpieczne. To wcale nie jest specyfika rasy, ale ponieważ staje się ona coraz popularniejsza to możecie się z tym spotkać. Nie wszystkie belgi są tak socjalne jak moja Rize, więc nie wspominałam o tym, bo wiem, że w wielu przypadkach nawet trzeba socjalizować z ludźmi.  Co mogę powiedzieć więcej? Mój belglut właśnie wszedł w okres dojrzewania i pierwszego buntu, mimo to dalej nie mam z nią większych problemów, o okresie nastoletnim na pewno napiszę odrębną notkę, ale tak sumując wciąż uważam, że praca z Rize to przyjemność. Jeżeli jakieś zachowanie mi się nie podoba to łatwo można je zmienić. Przykładowo, bardzo nie lubię jak moja księżniczka ekscytuje się gdy ktoś ją dotyka, bo jeszcze chwila i zacznie posikiwać pod siebie. Oduczam ją więc takiej reakcji. Jednym z ćwiczeń jest skupienie się na mnie podczas gdy Monika zaczyna ćmokać, słodko mówić i wręcz nachodzić na nią. Jak się domyślacie szczylowi ciężko to ogarnąć, a mimo to ona stara się jak może i nie poddaje się, chociaż bardzo ją kusi, aby ulec takiej zachęcie. Tak duża chęć zadowolenia mnie powoduje, że wszelkie "problemy", które ona mogłaby stwarzać są niczym w porównaniu z tym co oferuje. Były momenty kiedy wątpiłam czy dam radę, bo zwłaszcza jej ekscytacja powodowała, że ja czułam się zagubiona i nie wiedziałam co robić. W końcu odkryłam klucz do jej rozumu w wysokich emocjach i zauważyłam co na nią działa. Dodam, że nie stosuję kolczatki ani OE, ale nie stosuję też samych pozytywnych metod, czasami jednak huczę na Rize, bo pewnych rzeczy nie da się zrobić na samych pozytywach.