sobota, 21 września 2019

Witamy nastoletni bunt!

O tym, że każdy pies niezależnie od rasy przechodzi tzw. drugi okres lękowy wie chyba każdy kto wychowywał sobie psa od małego szczyla. Ja nie powiem, że u nas to okres lękowy, zdecydowanie poszłabym w stronę nastoletniego buntu. Wszyscy od początku bardzo mnie straszyli, że ten właśnie czas będzie dla mnie najtrudniejszy i kazali się cieszyć tak długo jak tylko się dało małym papisiem. Z wielkim przerażeniem oczekiwałam tego okresu, a trzeba powiedzieć, że u mojej Rize pojawił się on bardzo szybko, bo raptem chwilę po tym jak wybił jej 6 miesiąc...

Zaczęło się to objawiać tym, że nie reagowała na komendę, którą kiedyś bardzo lubiła, a chodziło dokładnie o cofanie. Musiałam ją dość mocno przypiłować, żeby w końcu to zrobiła. To był taki delikatny początek. Potem zaczęły się pojawiać ogromne regresy w kontroli emocji i odpoczywaniu. Mój pies zapomniał na nowo jak się odpoczywa, nawet w klatce potrafiła znowu próbować łapać swój ogon, bo nie potrafiła ogarnąć, że ma nic nie robić. Nie była już maluchem, więc chcąc nie chcąc ochrzaniałam ją za każde takie próby znalezienia sobie zajęcia w klatce. Poza klatką wymyśliłam, że dam jej legowisko, w którym będzie musiała leżeć i ewentualnie obgryzać gryzaki czy lizać konga. Rize jest psem, który bardzo dobrze odnajduje się wtedy kiedy ma jakieś zadanie, potraktowała to jako polecenie i udało mi się na nowo naprostować sprawę odpoczywania w klatce jak i poza nią (chociaż poza klatką to też tylko przez pewien czas). Na nowo pojawiło się jęczenie, bo chce wyjść z klatki, bo chce wyjść z auta, nie mogła się ogarnąć. Jak się pewnie domyślacie i na to jej nie pozwalałam. Najpierw musisz  zrezygnować, aby w końcu to dostać... I tak potrafiłam z 50 razy zamykać i otwierać drzwi od domu bądź od auta. Kolejną sprawą jest to, że chciała się nagle witać z ludźmi na ulicy, już jako 4/5 miesięczny szczyl potrafiła ogarnąć, że ludzie są elementem otoczenia i nawet jak ją kusiło to potrafiła przejść obok. Teraz gdyby nie fakt, że zauważyłam to w porę to by poleciała do kogoś. Myślicie, że teraz bawiłam się w odwracanie uwagi? Nie! Ona doskonale wiedziała, że nie może, ale próbowała sprawdzić czy ja na pewno nie zmieniłam zdania. Dostała wtedy ochrzan i kropka! Jak była maluchem wiadomo, że proponowałam jej coś innego w zamian za skupienie się na mnie, ale teraz kiedy ona już zna zasady to nie ma takiej opcji... 

Poległy mi też dwie rzeczy za które karcę ją najmocniej, a dokładnie chodzi o bieganie za zwierzętami i przeganianie psów. Nim zaczęła się tzw. głuchota wybiórcza wystarczyło, że powiedziałam "ee" i rezygnowała z przepraszającym wzrokiem. Teraz nawet jak krzyknęłam to ona poleciała za kotem/sarną/zającem, a jak za blisko podchodzi jakiś pies, który nie daj bóg jeszcze szczeka to też się chciała rzucić, żeby go pogonić. Ja wiem, że ona wróci zaraz, że daleko nie poleci, wiem też, że dałaby się odwołać, ale nie o to chodzi... ona nie ma prawa w ogóle ruszyć za czymkolwiek! Ktoś kto nigdy nie miał psa z tak silnym temperamentem ten nie może sobie nawet wyobrazić jak z czymś takim walczyć. To nie jest pies z którym można delikatnie się bawić, to pies stworzony do tego, aby właśnie walczyć z człowiekiem, o wielkiej osobowości, która nie chce być tłamszona. Jak mogę jej inaczej pokazać, że coś mi się nie podoba? Trzeba przyznać, że przez cały okres buntu chodziła mi na lince, a wszelkie próby pogoni czy w ogóle ignorowania mnie kończyły się odebraniem jej wolności i wrzuceniem do auta/domu. Jak za bardzo przesadzała to izolowałam ją od siebie, aby w końcu zaczęło do niej docierać, że nie podoba mi się to co robi. Bywały dni kiedy jej ekscytacja naprawdę mnie przerastała, kiedy musiałam ją przygwoździć do ziemi, żeby się uspokoiła, bo inaczej mózg odlatywał i uruchamiało się gryzienie i czyste szaleństwo. Z przerażeniem szłam z nią w teren gdzie wiedziałam, że jest leśna zwierzyna, zwierzęta gospodarskie czy duża ilość ludzi. Wiedziałam jednak, że uciekając od tego nie nauczę jej prawidłowego zachowania, a nawet jak okres buntu by minął to ona miałaby utrwalone głupie zachowania. To był też miesiąc, który bardzo sprawdził mnie w roli właściciela belga. I czasami myślałam, że nie dam rady, że jej temperament to dla mnie za dużo. Jednak jakoś przetrwałyśmy to i dzisiaj znowu mam fajnego podrośniętego szczeniaka. Jak tylko zaczęło się uspokajać to nagle wszystko zaczęło iść jak po maśle. Zaczęła chodzić wyluzowana po lesie, nie ruszyła w pogoń za sarną, potrafiła zrezygnować i patrzeć na uciekające koty, psy na spacerze nawet jak są obok niej są ignorowane, zrobiło się nam obu o wiele lżej i przyjemniej. Teraz widzę, że cały trud nie poszedł na marne i obie możemy zacząć się cieszyć normalnymi spacerami.

Żeby jednak nie było tak smutno to są rzeczy, które nie tylko się nie zmieniły na gorsze, ale nawet się polepszyły. Motywacja i chęć do pracy, to jest coś na bardzo wysokim poziomie u Rize. Nawet jeżeli obok będzie jakaś zwierzyna to ona ją sobie daruje na rzecz pracy ze mną. Chcąc Wam to dobrze zobrazować opowiem co się wydarzyło ostatnio, jak każdego poranka wyszłyśmy na sikupe, zawsze jest to też trening chodzenia po lesie, w końcu wychodzimy na polankę obok lasu, żeby mogła sobie coś pobiegać. Widzę, że jest coś mocno spięta, więc zaoferowałam jej, że coś porobimy, aby spuściła nieco pary wybrałam rzucanie piłką. Akurat jak jej rzuciłam to tuż obok był zając! Biegli razem, ramię w ramię przez około 10 metrów, serce mi zamarło, bo byłam pewna, że poleci za zającem, jednak Rize wzięła piłkę i grzecznie do mnie wróciła. Dla niej praca jest w tym momencie ponad wszystko, niezależnie od warunków, niezależnie od humoru, niezależnie od hormonów, które ją wtedy roznosiły, ona dała radę pracować. Zawsze będę powtarzała, że Rize jest psem idealnym do sportu, cokolwiek bym z nią nie spróbowała to słyszę od trenerów, że to jest świetny pies, ogromny ma potencjał i mogłaby być mistrzem niezależnie od tego co bym chciała robić. Na ostatnim treningu pasienia dostałyśmy zielone światełko do regularnych treningów, w wieku 6,5 miesiąca! Do tego nasz trener powiedział, że moja sucza może zdawać HWT od razu w wieku 12 miesięcy i to tylko dlatego, że wcześniej nie może, bo takie są regulaminy. a jak tylko poćwiczymy zostawanie przy owcach to mogłaby od razu przeskoczyć do IHT 2, ale wiadomo, najpierw trzeba zdać wcześniejsze egzaminy. W rękach doświadczonych sportowców Rize byłaby spełnieniem marzeń, bo można z nią dojść na sam szczyt, ja jednak jestem dopiero początkująca, więc pewnie nie zajdziemy tak daleko, bo ja się dopiero uczę. Przy owcach wręcz przeszkadzam mojemu psu... I jeszcze tak jak wcześniej wspomniałam, przywołanie nam się nie zepsuło, z czego bardzo się cieszę!


Rozumiem teraz, dlaczego tak wiele belgów jest postrzeganych jako kompletnie postrzelone psy, które trudno ogarnąć. Dlaczego tak wiele osób odpuszcza pogoń za zwierzętami, dlaczego tak wiele osób woli chodzić na spacery w ubogie bodźce, dlaczego w końcu tak wiele z nich sypia w kojcach... wiem jak trudno się zdeterminować i walczyć z takim psem. Z psem, który ma tak silne popędy, że niewiele jest w stanie je zatrzymać... Stąd też tak wiele osób używa jednak OE. I jeżeli jesteś osobą, która nie ma użytkowego belga i myśli o nim, chcę Ci powiedzieć, żebyś to sobie dobrze przemyślał. Nie chodzi o to, że to są psy dla wybrańców i sretetete... Chodzi o to, żebyś odpowiedział sobie na pytanie po co Ci ten pies, co chcesz z nim robić i czy masz na tyle silnej woli, żeby walczyć z psem, który nie lubi się poddawać. Ja chcę, żeby Rize poza byciem psem sportowym była także psem do życia, to jest mój nadrzędny cel i nie zrezygnuję z tego, nawet jeżeli będzie musiała się polać moja krew, a ostatnio nawet wyrwany paznokieć! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz