wtorek, 16 lipca 2019

Pięć i pół miesiąca!

Rize zmienia się każdego dnia, robi się coraz cięższa, ale na całe szczęście robi mi coraz mniej kuku. Udało się w miarę opanować wpadanie we mnie z radości, po prostu wprowadziłam komendę siad jak już do mnie dobiegnie, chociaż wciąż próbuje obić się o moje nogi. Jednak to już nie to samo co było, chociaż wczoraj przysiadłam i nie zauważyłam jak się rozpędziła przez co dostałam w głowę całym jej jakże małym przecież ciałkiem... Głównie zajmuję się opanowaniem jej emocji, doszłyśmy do momentu w którym ktoś może potrzymać jej smycz, a ja mogę odejść, co prawda muszę dodać komendę "zostań", ale to już i tak wielki sukces, że nie wyrywa się, nie piszczy i nie trzęsie... Coraz rzadziej emocje biorą górę, zwykle nawet jak są bardzo wysoko to myślenie pozostaje, ale nie ukrywam, że to jest codzienna praca. Rize ma tendencję do tego, żeby zapominać o całym świecie i dać się ponieść, bo w końcu wszystko jest tak niesamowicie ekscytujące, prawda? 

Kiedy na nią patrzę myślę sobie, że jako kociarz, który pierwszy raz w życiu robi cokolwiek z psem to wybrałam sobie naprawdę ciężki przypadek. Ale wiecie co? Najlepsze w tym wszystkim jest to, że jednak coś z tego wychodzi. Rize ma 5,5 miesiąca, a ja naprawdę mogę ją w dużej mierze kontrolować. Jest tak bardzo karnym psem, o tak wysokim will to please, że mimo jej szaleństwa i niesamowitego popędu gryzienia to przyjemnie się ją szkoli. Wystarczy jej dobrze wyjaśnić o co mi chodzi i ona nie ma problemu, żeby to zrobić. Była psem, który uciekał z zabawką jak tylko ją dorwał, kradła zabawki innym psom i uciekała z nimi. Dzisiaj nie dość, że nie kradnie tych zabawek, nie ucieka z nimi przede mną to jeszcze powoli zaczyna sama przynosić, abyśmy się wspólnie poszarpały. Ostatnio nawet ominęła z zabawką w kufie psa i przyszła do mnie chociaż normalnie lubi się droczyć i pokazywać innym psom, że coś ma. To naprawdę sporo jak na to jak fatalnie to wyglądało jeszcze do niedawna, wystarczyło jej pokazać, że nie mam zamiaru jej od razu odbierać zabawki, a wręcz przyjście z nią do mnie oznacza fajną zabawę. Jestem też zachwycona tym jak już ładnie potrafi się skupiać na zadaniach, jeżeli tylko jej zaoferuję, że będziemy coś robić to jest skora porzucić wszystko. Znowu jak nie chcę, żeby coś zrobiła to też potrafi z tego zrezygnować, chociaż w przypadku innych zwierząt (koty, krowy, konie, itp.) muszę ją skupić na sobie wcześniej, bo o wiele trudniej jej jeszcze zwierzęta odpuścić. Ludzi, rowerzystów, biegaczy już naprawdę dobrze ignoruje, czasami jeszcze ją korci, żeby pobiec za rowerem, ale jeżeli tylko na patrzeniu się kończy to i tak super. Miała okres obszczekiwania ludzi, którzy nagle się pojawiali, z tym jest dużo lepiej, bo najwyżej cichutko sobie burknie, ale i to wyeliminuję. Za to teraz chce przeganiać psy, które nagle blisko podejdą, a jeszcze jak szczekają to w ogóle. Pewnie to efekt tego, że raz pewien pies przyszedł niby się z nią pobawić, ale ją pogonił tak, że aż piszczała, a do tego moje nieprzemyślane przeganianie psów o nieznanych mi zamiarach. Ale tak poza tym to Rize ma pozytywne nastawienie do innych psów, bardzo lubi te kontakty, po prostu nauczyła się, że nagle podbiegające psy to zagrożenie. Teraz muszę to odpracować... 

W czwartek jedziemy kolejny raz na owce, jestem bardzo ciekawa czy i tym razem u Rize odpali się instynkt, czy jednak odpali się gryzienie, mam nadzieję, że to pierwsze. Poza tym kolejny trening z gryzienia, ale to w przyszły piątek. Nie opisałam tutaj pierwszego, bo tak liczę, że mój fotograf obrobi te fotki, ale jak nie to najwyżej będzie podsumowanie jak już zaliczymy to drugie gryzienie. A teraz trochę fotek jak Rize się zmienia: 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz